Opublikowany przez: Kasia P.
Autor zdjęcia/źródło: creativeart / Freepik
Są zmiany zarówno obiektywne, jak i te subiektywne, psychologiczne, mniej uchwytne. Obiektywnie w rodzinie pojawia się mała istota, totalnie niesamodzielna, którą trzeba obsłużyć. To wszystko pochłania czas. Obiektywną zmianą jest także to, że jeśli do tej pory kobieta sądziła, że bez przespania 8-9 godzin „nie wie jak się nazywa” , to teraz nagle okazuje się, że muszą jej wystarczyć 3 godziny i to też takiego snu, który się składa z 40-minutowych odcinków. Jak w takich okolicznościach oczekiwać od tej umęczonej kobiety zainteresowania swoim partnerem, jako partnerem bliskiej, intymnej, także seksualnej relacji? Potężnym błędem ze strony kobiet jest to, że kiedy już miną te pierwsze tygodnie układania się w nowej roli, kobiety nie są w stanie otrząsnąć się i pozwalają, żeby ta zmiana w naszym życiu przybrała stały charakter.
To że mamy mniej czasu dla siebie, to są fakty i tak już będzie. Brońmy się jednak przed zmianą psychologiczną, jaką jest nastawienie, że jako kobieta i mężczyzna przestajemy istnieć, teraz jesteśmy przecież matką i ojcem, jakby była to relacja zupełnie innych osób. Bez wyeliminowania poczucia krzywdy, jakie często towarzyszy przemęczonej, pozostawionej samej sobie kobiecie, to się nie uda. Najpierw trzeba doprowadzić do tego, żeby oboje faktycznie byli rodzicami i oboje wykonywali swoje role rodzicielskie, dopiero wtedy matka będzie miała ochotę na to, żeby być kobietą i partnerką. Normą powinno być to, że rola matki jest jedną z ról, które pełni kobieta. Musimy pamiętać, że ta rola wybija się na plan pierwszy przez relatywnie niewielką liczbę lat, powiedzmy przez ¼ życia. No przecież kobieta mająca dziecko 20-letnie nie powinna się postrzegać przede wszystkim w perspektywie roli matki, prawda? A z partnerem spędzamy średnio ¾ naszego życia. Absurdem więc jest zaniedbywanie relacji z partnerem w momencie, jak pojawia się dziecko. Kobiety naprawdę powinny zmienić swój sposób myślenia.
Tak, ale pytanie jest takie: ile on ma trwać? Bo jeśli dziecko ma już 4 lata lub 14, a ten etap nie mija, to w żaden sposób nie można tego traktować jako normalnej sytuacji. Nie musi być tak, że każda z nas przechodzi przez taki etap. To zależy od tego, jak postrzegamy siebie. Wiele kobiet umacnianych jest, niesłusznie, w przekonaniu, że z roli kobiety swojego mężczyzny, mają się przestawić całkowicie na rolę matki.
Niestety wiele kobiet zaniedbuje swoich partnerów, nie okazuje im czułości, zainteresowania. Pojawienie się dziecka nie oznacza, że nasza relacja ma się sprowadzać do bycia rodzicami.
Wtedy kiedy pozwalamy na to, aby w każdej godzinie doby, interes dziecka i jego potrzeby były nadrzędne. Są sytuacje bezdyskusyjne, jak chore dziecko, ale te sytuacje są incydentalne. Nie można robić normy z gotowości podporządkowywania się dziecku. Nie powinno się zaczynać zabawy z dzieckiem, kiedy ono obudziło się o 2 w nocy i chce się bawić. Trzeba bardzo szybko dać mu znać, że to nie jest pora na zabawę, bo my mamy wtedy ochotę i potrzebę spać. Dziecko powinno być ważne w naszym życiu, ale nie może być jedyną ważną osobą, bo przegramy wówczas nasz związek z partnerem.
Kłótnie pojawiały się pewnie także wcześniej i będą się pojawiać w przyszłości. Istotnie, w dużej mierze zależne one są od stopnia zmęczenia. Miejmy świadomość, że im bardziej kobiety będą próbowały być „Zosiami-samosiami” tym większe ryzyko, że związek będzie na tym cierpiał. Traktujmy nasilenie się kłótni, jako objaw tego, że zaniedbany został pewien ważny obszar w naszym życiu. Co w takich sytuacjach zrobić? Poszukajmy w naszym otoczeniu kogoś, kto może nam pomóc. Zafundujmy sobie komfort 2 spokojnych godzin w tygodniu, które możemy poświęcić tylko sobie. Wybierzmy to w naszym życiu, co jest dobre dla dziecka, ale nie pozwala zrujnować nam życia. Dziecko po kilku latach przestanie nas przez cały czas absorbować i potrzebować, a my wtedy nie możemy zaczynać wszystkiego od nowa, w relacjach z partnerem i innych obszarach. Powszechnie sądzi się, że automatycznie z pojawieniem się dziecka nastąpi taki niesamowity rozkwit relacji i naszych uczuć. Ale jak się spojrzy na badania, prowadzone w wielu krajach, to okazuje się, że narodzenie dziecka jest bardzo liczącym się czynnikiem, zwiększającym ryzyko rozwodu i rozpadu związku. Jeśli są jakieś nieporozumienia i kłopoty w związku, to najpierw powinno się nad nimi popracować, a dopiero później myśleć o dziecku. Dziecko, jako lekarstwo na niezbyt dobrze funkcjonujący związek, to nie jest dobry pomysł.
Doktor psychologii, wykładowca na Wydziale Pedagogicznym Uniwersytetu Warszawskiego, społeczny doradca Rzecznika Praw Dziecka i Komitetu Ochrony Praw Dziecka. Autorka popularnej książki „Szczęśliwe dziecko, czyli jak uniknąć najczęstszych błędów wychowawczych”.
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
83.20.*.* 2018.02.02 16:15
Dziś słuchałam na TVN opowieści tej pani psycholog A . Piotrowska jakie są dzieci bardzo szczęśliwe wychowywane przez dwie kobiety( mamusie) lesbijki lub przez dwóch ( tatusiów).
93.180.*.* 2017.07.17 17:07
Po pierwsze, partner i dziecko nie powinny kolidować. Przy założeniu, że to dziecko może pewnych spraw nie rozumieć, to ono najczęściej jest ogniskiem zapalnym problemów. Dlatego partner , czy partnerka, zazwyczaj stoją po tej prawidłowej dobrej stronie, chcąc ułożyć sobie życie. (niekiedy po traumatycznych przejściach). Niestety o ile możemy wpływać na nasze dziecko, może na nie również wpływać były mąż lub była żona, psując atmosferę sielanki. Tak czy tak partner, czy partnerka to osoba dla nas najważniejsza. Osoba, z którą planujemy dalsze życie, z którą planujemy niekiedy mieć następne dzieci i z którą co najważniejsze musimy utrzymać rodzinę i zapewnić jej godziwe życie, również dziecku, które wchodzi w konflikt z partnerem(partnerką). Partner (partnerka) to osoba niespokrewniona z nami a jednak bliska, dlatego też ma znacznie słabszą pozycję wobec dziecka, które jest z nami bezpośrednio spokrewnione i może pozwolić sobie na więcej. Związek z nowym partnerem lub partnerką wymaga od nas wielkiej miłości i rozsądku oraz racjonalnego postępowania wobec naszych dotychczasowych dzieci. Trzeba być jak dobry "ojciec", który potrafi kochać i nie ulegać. Obojgu, i dziecku i partnerce(partnerowi) nalezy się szacunek i ten szacunek jest kluczem sukcesów.Pozdrawiam
Sonia 2017.07.13 07:05
Ciezko pogodzic bycie matka i bycie zona. Jednak nie ma rzeczy niemozliwych. Przy dobrych checiach te dwie role nie koliduja ze soba.
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.